41, InfoS
[ Pobierz całość w formacie PDF ] 41 No. 4 2009 SERWIS INFORMACYJNY K. Z. nr 311 NSZZ „SOLIDARNOŚĆ „ CADBURY WEDEL Powstał w 1980 roku, gdy Polska była krajem niedemokratycznym, nie przestrzegano w nim praw człowieka, a PZPR wiedziała lepiej od ludzi, co jest dla nich dobre. MASZ PRAWO WYBORU! Jeśli nie należysz do związku zawodowego jesteś skazany na siebie ...... i dobrą wolę pracodawcy. Nawet, jeśli tego nie chcesz – stojąc z boku jesteś po stronie pracodawcy. Samo prawo nie wystarcza, nic nie działa automatycznie. Poprzez zorganizowanie się mamy szansę dopilnować, aby pracodawca przestrzegał prawa. MY NIE WALCZYMY Z ZAKŁADEM PRACY MY PRZECIWSTAWIAMY SIĘ SAMOWOLI „WŁAŚCICIELI ZAKŁADU” Pracownicy zorganizowani w związek mają prawo do uzgadniania swojego wynagrodzenia, nie są jednostką, z którą nikt się nie liczy. Pracodawca nie jest zobowiązany do zaakceptowania naszych propozycji. Prawo nakazuje mu jedynie przystąpienie do negocjacji. Tylko poprzez zorganizowanie się - mamy możliwość wynegocjowania korzystniejszych praw. Gdy pracownicy organizują się w związek zawodowy, nabywają praw do podjęcia z pracodawcą negocjacji. Gdy stają się silną organizacją, maja szansę na uzyskanie korzystnych dla siebie zapisów. ZGŁOŚ SIĘ DO NAS I WYPEŁNIJ DEKLARACJĘ CZŁONKOWSKĄ NSZZ „SOLIDARNOŚĆ” Nie tylko pracownicy, ale także Komisja Zakładowa została przeniesiona do nowego budynku socjalnego. Pomieszczenie znajduje się na parterze budynku, obok punktu wymiany odzieży. Na parterze przy wejściu umieszczona zostanie także tablica informacyjna Komisji Zakładowej. Na prośbę pracodawcy, kolportaż naszego Infosa, oraz czasopism związkowych odbywać się będzie poprzez umieszczanie w specjalnym stojaku, który umiejscowiony będzie przy pokoju NSZZ „Solidarność” C hyba nie trudno się domyśleć, co przez ostatnie miesiące absorbowało działania Komisji Zakładowej. Oczywiście negocjacje płacowe. Negocjacje zawsze są trudne, ale w tym roku po zamieszaniu ubiegłorocznego wzrostu wynagrodzeń oraz potwierdzającym się kryzysie krajowym, mogły dodatkowo stanowić źródło konfliktu i nieporozumień. W kwestiach finansowych bardzo rzadko osiąga się wzajemne korzyści, szczególnie, że w kraju szaleje kryzys i pogłębia się bezrobocie. w kraju, Pracodawca oraz Związki Zawodowe zagwarantowały sobie prawo do natychmiastowej reakcji w obliczu kryzysu w momencie zagrożenia związanego z redukcją zatrudnienia lub renegocjacji wysokości wynagrodzeń. N a wstępie zaznaczyliśmy, że sprawy płacowe w ostatnim czasie absorbowały Komisję´, co nie oznacza bynajmniej, że inne sprawy „odpuszczaliśmy”. Zresztą życie na to by nie pozwoliło. Życie zakładowe, a jest ono barwne, chociaż dla wielu te barwy są szare. Dla tych na przykład, którzy zostali „wymapowani”, czyli źle ocenieni, albo nie pasują do układów towarzysko- rodzinnych. Bo i takie się zdarzają, jak wieść gminna niesie i to podobno nie tak znowu rzadko. Życie (zakładowe) potwierdza wątpliwości Komisji wyrażane wielokrotnie w przeszłości, co do tego, jak w praktyce wyglądało będzie ocenianie. Rzecz w tym, że tylko związek mówi głośno to, co po cichu mówi ogromna większość pracowników. Dochodzą do tego różnego rodzaju osobiste animozje, lub inne czynniki. Ale jakie? Kusi się odpowiedzieć zgodnie z rymem …….. no takie. Wszelkiego rodzaju systemy ocen są szczególnie niebezpieczne i mogą wyrządzić niepowetowane straty, gdy oceniającymi są niedoświadczeni w tym zakresie przełożeni. A le do rzeczy. Negocjacje trwały od listopada ubiegłego roku i zakończyły się porozumieniem, które przewiduje, że każdy pracownik objęty zakładowym układem zbiorowym pracy, otrzyma minimum 4% wzrost wynagrodzenia. No może nie każdy. Pracownicy, którzy otrzymali ocenę poniżej oczekiwań potraktowani zostaną wskaźnikiem 0%. Istnieje także jeden wyjątek w kwestiach wzrostu wynagrodzeń. Wykazane 4% nie dotyczy pracowników, którzy w tak zwanej macierzy podwyżkowej znajdują się w przedziale 110% i wyżej wobec porównania do rynku. Dla nich oznacza to wzrost wynagrodzenia o 3%. Wyłączeni z procesu podwyżkowego zostali pracownicy w czasie okresu próbnego, w okresie wypowiedzenia, zatrudnieni po 30 września oraz zatrudnieni na czas określony, jeśli łączny czas umowy jest krótszy niż 12 miesięcy. Podkreślając wyjątkowość sytuacji 2 A le odejdźmy od tego i zajmijmy się, czym innym. Co nas czeka? Na pewno nic ciekawego, komentarz aż nazbyt często spotykany. Nowym będzie Regulamin Pracy, a raczej poprawiony i dostosowany do realiów zakładowych. Dobrze byłoby, aby każdy przyjął zmiany wprowadzone w nim, jako coś, co obowiązywać będzie wszystkich. Utopia. Być może? Sam nie do końca wierze w to, co piszę, co powinno być realne, ale jak to się mówi „głupich się nie sieje, sami się rodzą”. Wiara w sprawiedliwość i przyjmowane za pewnik czegoś, co nie podlega żadnej dyskusji, powinno cechować odpowiedzialnego menagera. Niestety to tylko fikcja i moja wiara w ludzi. Nazbyt wiem, że w życiu są równi i równiejsi, w czym niestety nasze życie zakładowe nie odbiega od normy i standardów obowiązujących w tym kraju. Cóż człowiek jest w stanie wszystko zaakceptować, tylko można zadać sobie pytanie, ile jest w stanie znieść. Był sobie dziad i baba, Bardzo starzy oboje, Ona kaszląca i słaba, On skurczony we dwoje. Mieli chatkę maleńką, Taką starą jak oni, Jedno miała okienko, I jeden był wchód do niej. Żyli bardzo szczęśliwie I spokojnie jak w niebie, Czemu ja się nie dziwię, Bo przywykli do siebie. P ośród nowych, czekających nas zmian nastąpi przeniesienie terminu wypłaty. Wreszcie doczekamy się, że pensja wypłacana zostanie wraz z premią. Koniec dwóch przelewów, koniec niejasności. A figa z makiem. Pierwsze, że czeka pracowników moment przejścia, czyli co najmniej dziesięć dni oczekiwać będziemy na wypłatę. Ale to mam nadzieję, że jakoś „przeżyjemy” i trudność pojawi się tylko w jednym miesiącu. Obawiam się problemów z firmą, która nas rozlicza, co jest bardzo realne. Skoro w tym momencie przy mnogości składników i naliczeń, występuje tyle potknięć, to należy wstrzymywać oddech i modlić się, aby wszystko przeszło bezproblemowo. Oby modlitwa pomogła skoro i tak jest wiele narzekań, że pasek jest nieczytelny i niezrozumiały. Na razie nic się z tym nie robi, mimo że pracownicy zgłaszają bardzo często ten powtarzający się problem. O j się narobiło i to wcale nie tak mało. Mamy „nowy” budynek socjalny. A ile z tym problemów i dyskusji. Niedoróbka i fuszerka – mówią jedni i kiwają tylko głową, inni machają tylko ręką, bądź pukają się w czoło. A mnie się podoba. Podoba się nowy wystrój. Podobają się w końcu ludzkie warunki na odpoczynek i posiłek. Podobają się szatnie i sanitariaty. Po kilku latach prowizorek i warunków urągających jakimkolwiek standardom, doczekaliśmy się luksusów. Tak nie można odmówić takiego stwierdzenia - LUKSUSU. Piękna, widna i przestronna stołówka, czysta, aż miło usiąść i napić się herbatki lub kawy. Ale, nie byłbym sobą gdyby nie było żadnego… ale. No znowu się czepia, co znowu wymyślił? Znam te opinie i komentarze. Ale …. No właśnie, niby wszystko ładne i piękne, tylko jakieś takie bez głowy. Bo, po co nam ubikacje dla inwalidów, skoro żeby się do nich dostać to paru silnych chłopa by się przydało, aby inwalida z niej skorzystał. 3 Nie dopieszczono też naszych Pań. Przy tak sfeminizowanym zakładzie, bidet w umywalni nie był by żadna rozpustą, lecz normalnym standardem. No i szafki ubraniowe, sprowadzone zapewne dla Chińczyków – dowcipkują pracownicy (o zatrudnianiu ich w Polsce coraz głośniej, szczególnie przy budowie Stadionu Narodowego). Nie inaczej jest z szafkami czystymi, ale w drugą stronę. Sam z nieukrywanym zdziwieniem patrzyłem na obcinanie nóżek (zresztą jakby nie można było o tym wcześniej pomyśleć), aby swobodnie dostać się do najwyżej położonych. Ale cóż, związki mogłyby coś podpowiedzieć, doradzić oraz sprawdzić, lecz nie było konkretnego odzewu na nasz apel. Nie twierdzę, że byłoby to jakieś antidotum na niedociągnięcia, no cóż … teraz mamy Europę i naprawdę możemy się czuć w końcu tak jak na to zasługujemy. Fajnie prawda. I nie mówię tego złośliwie, wręcz przeciwnie, mimo tego jest naprawdę miło spędzać czas w dobrym klimacie i warunkach. Oj puka, puka i to dosyć głośno. Tylko zostaje sobie zadać pytanie, kto jest przysłowiowym dziadem a kto babą. Podczas każdego spotkania słychać głosy, że nie jest źle, ale mogłoby być lepiej, że koszty są tak olbrzymie, że można poprawić rentowność, efektywność itd.. i co nie daj Boże, ktoś zadecyduje o zamknięciu nas (muszę przyznać, że coraz rzadziej). Z drugiej strony padają ciekawe informacje, że to koniec związku w zakładzie, że istniejemy tylko do końca roku, że jesteśmy upierdliwi i nie potrafimy się przystosować do realiów. Zbyt dużo domysłów i złośliwości w obydwu stwierdzeniach. Wszystko wskazuje na to, że próbujemy bawić się we wróżby i lubimy powtarzać mniej lub bardziej sprawdzone wiadomości. A co do istnienia zakładu lub związku, nie nam o tym decydować. Dopóki kura znosi złote jaja i jest dla niej miejsce w kurniku, nikt nie zamierza cokolwiek likwidować, tylko należy od czasu do czasu dosypać ziarna, co by nie padła z głodu. No tak znowu się naraziłem, cóż kura kurą, ale jajka całkiem niezłe znosi, znaczy się, że niezła z niej jeszcze nioska. Spójrzmy uczciwe na wyniki, na możliwości, co prawda już starego zakładu i na największą wartość tej firmy, czyli nas - PRACOWNIKÓW. Tutaj istnieje największe zagrożenie, że przestanie się cenić doświadczenie i przywiązanie do zakładu, kosztem pryncypialnych interesów. Tak samo jest ze związkiem. Dopóki istnieją nieprawidłowości i nieporozumienia, dopóki pracownicy nie będą traktowani, jak ludzie a nie maszyny, związek będzie istniał. P rzechodząc do tego jak to jest z tym dziadem i babą. Jest dokładnie Tak, jak w wierszu. Żyli oboje, lecz spierali się, które wcześniej umrze. Żadne nie chciało ustąpić i w tym jest coś, co znajduje odniesienie do otaczającej nas rzeczywistości i naszej małej wedlowskiej rodziny. Pytanie tylko, kto do nas puka i kto otworzy drzwi. Ja nie jestem w stanie odpowiedzieć na to pytanie, ale nie mam zamiaru chować głowy w piasek i zachowywać się tak, jak w dalszej części wiersza: „baba za piecem z cicha kryjówki sobie szuka, dziad pod ławę się wpycha, a śmierć stoi i puka”. 4 Co więcej żadne zakusy i głupie przygadywania, nie zlikwidują związku. Korzenie mamy mocne, posadzone jeszcze w latach osiemdziesiątych, więc byle burza nas nie ruszy. Może, co najwyżej połamać kilka słabszych gałęzi, grunt to, że pień jest zdrowy i ma skąd czerpać soki. Oj ma, zresztą sami wiecie o tym, bo co może być pożywką dla działacza związkowego. Tak, dobrze się domyślacie, wszelkie interwencje, wszelkie nieprawidłowości, etc… Bez tego związek nie był by potrzebny, sam zresztą bym się zastanawiał nad jego istnieniem. Ale nie grozi to nam na razie, z czego się cieszę, ale także smucę. Tak jest, bo dzięki temu wiem, że jeszcze jesteśmy potrzebni, że bardzo dużo pracy przed nami i nie grozi związkowi „bezrobocie”. Siła NSZZ „Solidarność” tkwi w ludziach a nie w komentarzach, siła tkwi w związkowcach, którzy chcą jeszcze społecznie pracować a nie w pobożnych życzeniach o rychłym otworzeniu przez nas drzwi do pukającej śmierci. Więc jak widzimy, nic się specjalnie nie zmieniło i nie wiadomo skąd taka dziwna nerwowość, a tym bardziej plotki o zwolnieniach, o reorganizacji i innych ciekawostkach. A tak dziad i baba nadal dobrotliwie się przekomarzają, no – może z tą różnicą, że kryzys naprawdę stoi i puka. Teraz tylko puka, a jesienią będzie już łomotał. Obym był fałszywym prorokiem, bo jak na razie jest to tylko hasło - pożywka dla pracodawców w kraju. A skąd sarkazm w tym, co piszę? W końcu jestem polakiem, a Polak mówiąc szczerze, jeżeli przeżył komunę to naprawdę wszystko przeżyje. Dr. Deming przedstawił siedem śmiertelnych chorób, które zagrażają firmie. Choroby te, nieleczone czy wręcz ignorowane stanowią wielkie niebezpieczeństwo dla firmy. Ale najpierw, kim jest ta postać. W Edward Deming był amerykańskim statystykiem, który znacząco wpłynął na rozwój Japonii po II Wojnie Światowej. Jest on jednym z twórców filozofii TQM (Total Quality Management). W czasie swojego pobytu w Japonii (w latach 50 i 60tych) Deming nauczał japońskich menadżerów i inżynierów metod i technik zarządzania, pozwalających na osiągnięcie bardzo wysokiej jakości produkowanych wyrobów. Deming powrócił do USA i dopiero w latach 80tych XX wieku został zauważony przez amerykański przemysł i media, kiedy to japońskie wyroby znacznie przewyższały swoją jakością amerykańskie. W swojej książce "Out of the crisis" Deming zawarł zestaw 14 punktów, których stosowanie powinno zapewnić amerykańskiemu przemysłowi znaczącą poprawę jakości i konkurencyjności. Zamieścił też tak zwane choroby, na trzecim miejscu w hierarchii zagrożeń umieścił chorobę, którą nazwał: „OCENY EFEKTYWNOŚCI, PRZEGLĄDY KADROWE, OKRESOWE OCENY PRACOWNIKÓW”. Oto, co na temat oceny pracowników powiedział człowiek, któremu Japonia zawdzięcza swój sukces gospodarczy. „ Jakieś czterdzieści lat temu w Ameryce Północnej zakochano się w dorocznych ocenach pracowników Zakładano, że takie działanie zwiększy ich efektywność. W teorii okresowa ocena wydaje się przydatna. Sprawia wrażenie sensownej. Co sześć lub dwanaście miesięcy przełożeni oceniają podwładnych na podstawie ustalonych z góry kryteriów .” Dariusz Skorek 5
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plstyleman.xlx.pl
|